Arkadiusz Jasitczak: Dziękuję za wszystko

Z żalem, ale i wielką wdzięcznością żegnamy się – przynajmniej w roli zawodnika – z Arkadiuszem Jasitczakiem. Po ponad dwóch dekadach spędzonych na boisku, z czego blisko dziesięć lat w niebiesko-białych barwach, Arek podjął trudną decyzję o zakończeniu piłkarskiej przygody. Powód? Zdrowie, które – po trzech operacjach kolana – nie pozwala już na dalsze regularne granie.

Na początku chciałbym poinformować wszystkich związanych z lubem, że kończę grać – półprofesjonalnie czy amatorsko – różnie można to nazywać. Niestety decyzję musiałem podjąć ze względów zdrowotnych. Po konsultacji z moim ortopedą i fizjoterapeutą. Po trzech operacjach lewego kolana niestety piłka nożna nie jest wskazana. Może raz na dwa tygodnie, ale na pewno nie cztery razy w tygodniu. Niestety muszę, muszę zakończyć tę swoją przygodę – mówi Arek ze wzruszeniem.

Jego związek z Bałtykiem trwał – z przerwami – blisko dziesięć lat. Z klubem z Andersa zżył się nie tylko jako piłkarz, ale przede wszystkim jako człowiek.

Chciałbym podziękować wszystkim ludziom w klubie. Przede wszystkim dwóm trenerom – trenerowi Mariuszowi Lenartowiczowi i trenerowi Łukaszowi Korszańskiemu – którzy mnie prowadzili i wiele czasu poświęcili, więc jestem im bardzo wdzięczny. Dziękuję również wszystkim osobom związanym z klubem… Prezesom, trenerom, zawodnikom, z którymi grałem, osobom pracującym przy Andersa… wszystkim, bo Bałtyk to nie tylko grono trenerów, ale i ludzie tworzący ten klub. Bardzo dobrze się tu czuję, jak u siebie w domu. Dlatego wszystkim, tworzącym bałtykową rodzinę, przekazuję podziękowania – podkreśla.

Wspomnień jest mnóstwo. Do tych najważniejszych Arek zalicza dwa konkretne momenty:

Na pewno awans z czwartej ligi do trzeciej z trenerem Lenartowiczem – sezon 2017/18. To był jeden z takich fajniejszych momentów. Myślę, że do miłych wspomnień należy też trzecie miejsce w Mistrzostwach Polski juniorów starszych w sezonie 2010/11 – również z trenerem Mariuszem. No i najlepsze chwile po zwycięskich meczach w sobotę – nieważne z kim się wygrywało, humor był zawsze lepszy. Tych wspomnień mam bardzo dużo… i z treningów, i z szatni. Zapamiętam to wszystko bardzo, bardzo pozytywnie.

Choć po wielu miesiącach rehabilitacji nie udało się wrócić do pełnej sprawności, «Jasiu» nie odcina się od klubu. Wręcz przeciwnie – deklaruje dalszą obecność i chęć pomocy.

Serce by chciało… Ale po dziesięciomiesięcznej rehabilitacji stwierdziliśmy, że nie ma sensu wracać, bo to zbyt ryzykowne. Wiele osób mnie pyta „kiedy wracasz?”, a ja za każdym razem odpowiadam, że raczej już nie wrócę. Ale będę się pojawiał przy Andersa. Mieszkam blisko, to przyjdę na niejeden mecz – zapewnia.

Jego plan na przyszłość? Być może związany z klubem – w innej roli.

Może kiedyś w jakiejś innej roli w naszym klubie będę mógł się sprawdzić. W jakiej? Na chwilę obecną jeszcze o tym mocniej nie myślałem. Ale jeśli będzie potrzeba – jestem chętny, by pomagać pozaboiskowo. Przez te wszystkie lata zebrałem kontakty, które mogą być pomocne innym. Przykładowo Michał Czenko czy Szymon Waleński skorzystali z polecanego przeze mnie ortopedy. Bardzo się cieszę, że dołożyłem cegiełkę do ich powrotu na boisko – mówi z dumą.

Arku, dziękujemy Ci za lata zaangażowania, pasji i lojalności.
Życzymy zdrowia, powodzenia w nowych wyzwaniach i… do zobaczenia przy Andersa!

Arek reprezentował Bałtyk Koszalin nieprzerwanie przez ostatnie 8 sezonów (3 i 4 liga, PP), w których zdobył 18 bramek.



Może Cię zainteresować: