Kim chciał zostać szkoleniowiec grup młodzieżowych Bałtyku, kiedy był dzieckiem? Gdyby nie piłka nożna, jaki sport by uprawiał? Gdzie wolałby spędzić wakacje? Obejrzyjcie kolejny odcinek magazynu „Speak(R)”.
– Jako dziecko zawsze chciałem uprawiać sport, niekoniecznie piłkę nożną, ale były to gry zespołowe. Później trenowałem kometkę, akrobatykę, byłem też w reprezentacji szkoły w różnych dyscyplinach sportu – powiedział trener Wiszniewski.
Przyznał, że wolałby spacer po lesie niż oglądanie filmów: – Spacer wygrywa, najlepiej z wnukami i psami. To sama przyjemność. Kiedyś nie wyobrażałem sobie wypadu w góry latem. Mam przyjaciela w Żywcu. Wiele razy mnie zapraszał do siebie. Pewnego razu pojechałem do niego i zakochałem się w górach. A co do filmów… To uwielbiam sensacje, komedie, ale najbardziej utkwiła mi w pamięci „Zabójcza broń”. Podoba mi się fabuła tego filmu, gra aktorów.
Zapytany o pierwsze skojarzenie z Koszalinem, odpowiedział: – Jako młody chłopiec przyjeżdżałem tutaj na kadrę województwa. Dlatego od razu kojarzy mi się droga z dworca na stadion Gwardii.
Woli jednak trenować młodzież w słońcu: – Jak piłkarz uwielbiałem grę w deszczu, w „angielskiej pogodzie”. Z czasem to się zmieniło. Teraz, kiedy trenuję dzieci, wolę pracować w słońcu. Frekwencja na treningu jest większa, są też lepsze nastroje.