Podsumowanie kopania piłki w Sądowie

Wypowiedź trenera po meczu Biali Sądów – Bałtyk Koszalin siódmej kolejki Keeza 4 Liga ZZPN.

Trener pierwszego zespołu Bałtyku Łukasz Korszański: Nie będzie podsumowania grania meczu, ale podsumowanie kopania piłki, bo matka natura sprawiła nam psikusa, nie chciała chyba, aby było dziś widowisko piłkarskie.

Chyba kilka razy w mojej piłkarskiej przygodzie trenersko-piłkarskiej tak się zdarzyło, żeby wpływ na wydarzenia boiskowe miał wiatr. Można powiedzieć, że cały mecz toczył się na jednej połowie boiska – zarówno w pierwszej, jak i drugiej części, na tej połowie, na którą wiatr spychał piłkę. Dla nas nieszczęsne losowanie – wylosowaliśmy pierwszą połowę pod wiatr i ciężko nam było wejść w ten mecz. Tym bardziej, że graliśmy dzisiaj siedmioma młodzieżowcami, w tym czterema juniorami, nie wiem czy wcześniej zmierzyli się z takim meczem by grać przy takich warunkach i przy takim wietrze.

Ciężko nam było wejść w ten mecz. Mimo wszystko próbowaliśmy grać swoją grę, wychodzić od tyłu, od bramki. Nie ustrzegliśmy się też błędów i szybko, bo w 5 minucie błąd przy rozegraniu – Kuba De Clerck musiał wykopywać piłkę, później niefortunne zdarzenie w naszym polu karnym, gdzie Burza niepotrzebnie wpadł w przeciwnika i straciliśmy bramkę po rzucie karnym.

Całą pierwszą połowę graliśmy na przetrwanie, żeby jak najszybciej się to skończyło przy jak najbardziej korzystnym wyniku dla nas. Udało nam się dociągnąć do przerwy to 1:0 dla przeciwnika. Mieliśmy też swoje okazje wyjścia kilka razy na połowę przeciwnika. Przeciwnik też miał bardzo dużo groźnych stałych fragmentów – rzutów rożnych, gdy wkręcali piłkę w naszą bramkę. Musieliśmy sobie z tym radzić i dobrze to wykonywaliśmy.

Po przerwie chcieliśmy od razu się rzucić. Weszliśmy z jednym więcej napastnikiem. Graliśmy z wiatrem, oddawać strzały z dystansu i to nam się udawało. W pierwszych dziesięciu minutach mieliśmy dwie super sytuacje: najlepsza, z tego co pamiętam, Gintera – po strzale Forczmańskiego bramkarz, lecącą jak pocisk z tym wiatrem piłkę sparował, Ginter nabiegał i niestety zabrakło mu zimnej krwi, żeby strzelić obok bramkarza, tylko obił go. Tak praktycznie wyglądała cała druga połowa. Byliśmy na ich połowie, pomagał nam wiatr i może nie było jakiś super stuprocentowych sytuacji, mimo, że staraliśmy się grać krótkimi podaniami, by zniwelować tę siłę wiatru, ale zawsze gdzieś to ostatnie podanie wiodące czy otwierające z reguły jest dłuższe i nie było szansy by skorygować celność tych podań. Niestety nie udało nam się dokończyć tego meczu ze zdobyczą po naszej stronie.

Przegrywamy 1:0, ale pamiętajmy, że albo wygrywasz, albo się uczysz. Ten mecz dał nam kilka odpowiedzi – wprowadziliśmy kolejnych zawodników, złapali kolejne minuty w piłce seniorskiej. Debiutował dzisiaj Jakub Wrzask, nasz lewy stoper z juniorów.