15 meczów – 15 zwycięstw, takim bilansem mogli pochwalić się gracze Floty Świnoujście tej jesieni. Drużyna z najdalej wysuniętego na północny-zachód miasta w Polsce, zakończyła swoją passę przy ul. Andersa w Koszalinie. Miejscowy Bałtyk zwyciężył aż 6:3.
Od początku było widać, że remis nie zadowoli żadnej ze stron. Spotkanie było otwarte i mogło się podobać od pierwszego gwizdka sędziego Macieja Mazura. W 8 minucie sfaulowany przed polem karnym był Cybula, ale piłka pozostała w posiadaniu Bałtyku i dzięki zastosowanej korzyści na strzał zdecydował się Krystian Kąkol. Piłka trafiła w poprzeczkę i to było pierwsze ostrzeżenie dla przyjezdnych. Cztery minuty później było 1:0. Sprytnie rozegrany rzut rożny: Masny zagrał do Kąkola, który przepuścił piłkę tak, aby trafiła wprost pod nogi Forczmańskiego, a ten pewnym strzałem z około 20 metrów nie dał szans Kusztanowi. Chwilę po wznowieniu gry strzał Masnego ręką zablokował Mariusz Helt. Jako, że sytuacja miała miejsce w polu karnym, arbiter bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Jakub Forczmański i w 14 minucie było już 2:0. Strata drugiego gola wprawiła w osłupienie doświadczony zespół gości. Kto wie jakim wynikiem zakończyłoby się spotkanie gdyby w 21 minucie Michał Czenko podwyższył na 3:0. Niestety futbolówka, po mocnym uderzeniu głową, powędrowała tuż nad poprzeczką.
Druga część pierwszej połowy należała do przyjezdnych. Widać było doświadczenie zespołu. Przewaga optyczna nie przynosiła spodziewanego efektu. Koszalińska obrona spisywała się bez zarzutu, jednak w 34 minucie goście wywalczyli rzut karny. Przypadkowy faul Grochowskiego i nie było innego wyjścia – jedenastka dla Floty. Do piłki podszedł ograny na ligowych boiskach Kamil Poźniak, który pewnym strzałem zniwelował dwubramkową przewagę gospodarzy. Tuż przed przerwą Krystian Kąkol świetnie zagrał do Kacpra Masnego. Dwudziestolatek posłał piłkę minimalnie obok słupka przez co wynik do przerwy nie zmienił się. 2:1 sugerowało ogromne emocje w drugiej połowie.
Po zmianie stron mocno do przodu ruszyli świnoujścianie. W pierwszej akcji Bałtyk uratował słupek, a następnie strzał Shevchuka pewnie obronił Artym. 55 minuta to niesamowita kontra gospodarzy, której zwieńczeniem był gol zdobyty przez Dominika Pawłowskiego. Dwubramkowe prowadzenie przybliżało miejscowych do sprawienia niespodzianki. W 62 minucie Adam Wiejkuć faulował we własnym polu karnym Pawłowskiego. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Forczmański i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie, zdobywając tym samym hat-tricka. Po zdobyciu czwartej bramki, tempo meczu odrobinę spadło, ale nadal byliśmy świadkami bardzo ciekawego widowiska. 74 minuta pokazała klasę rywala. Zespołowa akcja przyjezdnych i stoicki spokój przy strzale Wiejkucia to był prawdziwy pokaz umiejętności lidera ze Świnoujścia. Druga bramka nie wystraszyła podopiecznych trenera Korszańskiego. Wręcz przeciwnie! W 78 minucie oko w oko z Kusztanem stanął Cybula. Najlepszy strzelec koszalińskiego zespołu przegrał pojedynek z goalkeeperem Floty, wybita piłka została przejęta przez Kąkola, który pięknym lobem sprawił, że na stadionie po raz piąty mogliśmy usłyszeć „jingiel” sygnalizujący gola dla Bałtyku. Jeśli ktoś myślał, że mecz zakończy się wynikiem 5:2, bardzo się pomylił! Niemająca nic do stracenia Flota postawiła wszystko na jedną kartę, co było przysłowiową wodą na młyn dla miejscowych. W 83 minucie Filip Głasek dostrzegł w polu karnym Kąkola, który minimalnie przestrzelił. 5 minut później „ciasteczko” od Alana Krauzego otrzymał Krystian Glama i pewnym strzałem zakończył festiwal strzelecki Bałtyku. Gospodarze kończyli mecz w osłabieniu, ponieważ w 90 minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, obejrzał Michał Czenko. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył doświadczony Dmytro Shevchuk, ustalając wynik spotkania na 6:3.
To było ostatnie domowe spotkanie Bałtyku w tym roku. Pewne i wysokie zwycięstwo po bardzo dobrej grze pokazuje, że w naszym zespole drzemie ogromny potencjał. Ogranie Floty jest także sygnałem dla całej ligi, że każdego można pokonać i nie można koronować nikogo przed ostatecznymi rozstrzygnięciami. Co prawda Bałtyk nadal traci do Floty 8 punktów, ale pamiętajmy, że do końca sezonu jest jeszcze 17 spotkań i wszystko może się zdarzyć.
Bałtyk Koszalin – Flota Świnoujście 6:3 (2:1)
Trener Marcin Adamski: Przyjechaliśmy do drużyny Bałtyku wiedząc, że jest to bardzo dobra drużyna, czołowa, która ma również aspiracje, aby w tym roku awansować do trzeciej ligi. Nie patrzeliśmy na tabelę, bo wiedzieliśmy, że wcześniej Bałtyk punkty pogubił, ale ma odpowiedni potencjał piłkarski i że jest to groźna drużyna. Tak jak zawsze, nie dostosowywaliśmy się do rywala, chcieliśmy grać swoją piłkę, i tak jak to wyglądało – prowadziliśmy grę, nie wychodziło nam tak, jak powinno wychodzić, natomiast Bałtyk strzelał bramki. Trzy bramki ze stałych fragmentów, dwie po rzutach karnych, których nie będę komentował, bo sędziowie podejmują decyzje, nie mają VARu i mają trudne zadanie; jedna po rzucie rożnym i trzy po kontrach. Przez cały mecz staraliśmy się prowadzić grę, bo staramy się grać ofensywnie – zawsze chłopakom powtarzam, że wolę wygrać 6:3 niż 3:0 i to samo tyczy się przegranego meczu, nie ma znaczenia czy przegrywamy jedną bramką, czy trzema, chcieliśmy żebyśmy grali swoją piłkę. Nie wychodziło to tak jak, przeważnie nam to wychodzi, jeśli chodzi o poczynania ofensywne a w defensywie też popełnialiśmy dzisiaj dużo błędów indywidualnych, gdzie normalnie nie zdarza się w meczach byśmy tak dużo błędów popełniali.
Gratuluję drużynie Bałtyku i trenerowi zasłużonego zwycięstwa. Muszę pogratulować też całej swojej drużynie, bonie jest łatwo wygrać 28 meczów z rzędu, a to był nasz 29 mecz, liczyliśmy, że będzie to 29 mecz wygrany. Niestety nie wygraliśmy. Wcześniej 13 zwycięstw jeszcze z poprzedniej rundy i teraz 15. Nie jest łatwo mobilizować drużynę w obojętnie której klasie rozgrywkowej, jest to bardzo duży wyczyn, za nie go nie ma awansu, ale jest to bardzo pozytywne, że przez tyle meczów potrafiliśmy nie gubić punktu – tutaj duży szacunek dla wszystkich moich zawodników. Runda się jeszcze nie skończyła, mam nadzieję, że ostatni mecz, pomimo dzisiejszej przegranej jest to rudna dla nas wygrana. Mam nadzieję, że przypieczętujemy pierwsze miejsce na jesieni w ostatnim meczu – to jest cel teraz, żeby wygrać ten ostatni mecz z Gavią Choszczno. Teoretycznie przeciwnik słabszy, ale już przekonaliśmy się, że w tej lidze jak się nie wejdzie na boisko w tej lidze bez odpowiedniego nastawienia jako drużyna, no to z każdym przeciwnikiem można przegrać. Jesteśmy też pomni doświadczeń z poprzedniego sezonu, gdzie zabrakło nam bardzo niewiele do awansu mimo dużego dorobku punktowego – 98 punktów, nie awansowaliśmy. Te serie są budujące, ale nie patrzymy na to, bo to nic nie daje, a cały czas robimy swoje. Dzisiaj nie wyszło. Będziemy starać się robić swoje w następnych meczach.
Trener Łukasz Korszański: Przede wszystkim chciałbym pogratulować drużynie Floty bardzo dobrej rundy i pogratulować Tobie Marcin mistrza jesieni. Jesteście mistrzem w pełni zasłużenie – kolejno budowane zwycięstwa, bardzo dobrze zbudowany zespół, wyciągnięte wnioski z poprzedniego sezonu, gdzie Vineta w ostatniej chwili wydrapała Flocie awans. Uważam, że w pełni zasłużony mistrz jesieni.
Każdy mecz to jest nowa historia. Dzisiaj spotkały się dwie drużyny, które chciały grać w piłkę. Flota momentami więcej prowadziła grę, ale to było powodowane tym, że mieliśmy w głowach wynik, żeby się wycofać, mądrze skontrować. Co do samego meczu, szybka bramka po rzucie rożnym, potem rzut karny na 2:0 – nie chcę oceniać decyzji sędziego, bo każdemu zdarzają się błędy. Oby sędzia nie mylił się więcej razy niż piłkarze – zawsze to też chłopakom mówię. Bramka na 2:0 ustawiła pierwszą połowę. Szukaliśmy swoich okazji do kontrataków, wiedzieliśmy, że Flota musi atakować, chcąc tutaj wygrać i później bramka na 2:1. W końcówce te dwa kontrataki Masnego czy Cybuli na 3:1, mogłoby nam być troszkę łatwiej w drugiej połowie, aczkolwiek weszliśmy na drugą część meczu i bramka na 3:1 później 4:1, także cieszymy się z tego. Później nasza determinacja była głównie w grze obronnej. Wiedzieliśmy, że Flota jest bardzo mocna w stałych fragmentach gry, nie chcieliśmy dopuszczać do nich, zamknąć centrum boiska, żeby Flota jak najmniej stwarzał tych sytuacji i wyprowadzać groźne kontrataki. Byliśmy na to nastawieni, ponieważ Flota atakowała bardzo dużą liczą zawodników – siedmiu, ośmiu, po tracie piłki chcieliśmy wykorzystywać te przestrzenie za plecami obrońców. To nam się parę razy udało, fajnie wyszliśmy z kontry, tego typu ataku bardzo mało trenujemy, bo głównie nasze mecze są nastawione na atak pozycyjny. Cieszę się, że kilka razy udała nam się kontra, z tego co ciężko było wytrenować. Bardzo gratuluję chłopakom, zostawili dużo zdrowia, nie wyszli ze spuszczonymi głowami, mimo, że mieliśmy bardzo dużo straty do Floty i cel jest daleko, wyszliśmy bardzo dobrze nastawieni i przygotowani. Dzisiaj zasłużone 3 punkty.
Bramki:
1:0 12′ Jakub Forczmański
2:0 14′ Jakub Forczmański (karny)
2:1 35′ Kamil Poźniak (karny)
3:1 55′ Dominik Pawłowski
4:1 62′ Jakub Forczmański (karny)
4:2 74′ Adam Wiejkuć
5:2 78′ Krystian Kąkol
6:2 88′ Krystian Glama
6:3 90+2′ Dmytro Shevchuk
Żółte kartki dla Bałtyku: Dawid Grochowski, Michał Czenko, Paweł Rak
Czerwona kartka: Michał Czenko (za dwie żółte)
Bałtyk Koszalin: Artym – Rak, Jasitczak, Kąkol (84′ Glama), Forczmański, Pawłowski, Grochowski (55′ Głasek), Kozakowski, Masny, Czenko, Cybula (81′ Krauze)